poniedziałek, 30 czerwca 2014

Początek

W nocy zarejestrowałem przez  sen, że Mama M. wychodzi do toalety.
Po jakimś czasie zostałem delikatnie obudzony, i M, nie wiadomo dlaczego, przeprasza mnie i mówi, że TO chyba już.

Po dalszych wyjaśnieniach okazało się, że TO już. Nie chyba, tylko na pewno. Odchodzące wody płodowe ciężko pomylić z czymkolwiek innym.

Była 2 nad ranem, i była to chyba najszybsza pobudka w moim życiu.

Pierwsza myśl: "Jasna cholera, TORBA!!!!"

Wszyscy nam to mówili, wszyscy doradzali - i mieli rację. Kobieta w zaawansowanej ciąży powinna mieć spakowaną torbę, gotową do zabrania, w razie czego. W razie sytuacji takiej, jak nasza.

Od dwóch tygodni zbieraliśmy się do tego, żeby tę torbę spakować. Od dwóch tygodni odkładaliśmy to na następny dzień. Teraz mamy za swoje.

Mija pół godziny gorączkowej krzątaniny po domu, na którą składa się głównie bezsensowne bieganie po schodach. W końcu, ze spakowaną torbą (pełną zupełnie niepotrzebnych rzeczy, z których większość zabrałem do domu następnego dnia), wsiedliśmy do samochodu, i popędziliśmy przez noc do szpitala...